Każdemu, kogo auto zostało kiedyś uszkodzone w wypadku komunikacyjnym i musiało trafić do warsztatu, przeszło na pewno przez myśl, czy czasem nie osłodzić sobie braku leciwego Volkswagena poprzez wynajęcie nowiutkiego, błyszczącego sportowego auta z bieżącego rocznika, jako auta zastępczego, na czas trwania naprawy. Oczywiście – wszystko na koszt ubezpieczyciela. Ale czy takie rozwiązanie w ogóle jest możliwe? Tego dowiesz się z niniejszego artykułu.
Słowem wstępu – bo kwestia ta nie musi być oczywista, szczególnie dla osób, które nie poruszają się przy pomocy własnego auta. W przypadku, w którym nasz pojazd dozna uszkodzenia, i nie będzie nadawać się do dalszego użytkowania, mamy prawo do wynajęcia pojazdu zastępczego na czas naprawy uszkodzonego pojazdu, a następnie żądania od ubezpieczyciela sprawcy pokrycia kosztów takiego wynajmu (w pewnych okolicznościach także do czasu zakupu innego pojazdu, ale nie będziemy tu rozwijać tego zagadnienia i skupimy się na sytuacjach, w których auto po prostu trafiło na określony czas do warsztatu, gdyż „nie było jezdne”).
Pojawia się jednak pytanie, na jak długo możemy wynająć takie auto zastępcze, i czy możemy pokusić się w takim przypadku o auto premium.
Jeżeli idzie o pierwsze pytanie, to w tym przypadku odpowiedź jest relatywnie prosta. Auto możemy wynająć na okres, w którym nasz samochód nie nadaje się do użytku. Dotyczy to zarówno sytuacji, w której jest naprawiany w warsztacie, jak i przypadków, w których mimo tego, iż nie jest obecnie naprawiany (np. musimy czekać na swoją kolej przez kilka dni, z uwagi na ilość innych klientów warsztatu, albo musimy czekać na dostarczenie części zamiennych), ale nie możemy z niego korzystać, z uwagi na to, że nie jest jezdny, lub nie spełnia norm umożliwiających jego dopuszczenie do ruchu.
Odpowiedź na drugie pytanie, jest niestety już nieco bardziej zawiła, i najbezpieczniej użyć tu tak popularnego wśród prawników frazesu „to zależy”.
Zasadą jest to, że osoba wynajmująca auto zastępcze, powinna dokonać tego w granicach racjonalności, kierując się zasadą minimalizacji szkody po stronie ubezpieczyciela. Innymi słowy – każdy, kto zdecyduje się na wynajęcie auta zastępczego, powinien zdecydować się na taka ofertę, która nie będzie kosztować ubezpieczyciela więcej, niż to konieczne. Niestety, to pojęcie dość ogólne, ale próżno szukać w ustawach jego doprecyzowania. Jednocześnie, możliwe jest na podstawie powyższych sformułowanie kilku rad, które powinny być dość uniwersalne.
Przede wszystkim – gdy otrzymamy ofertę najmu pojazdu zastępczego, każdorazowo powinniśmy wybrać rozwiązanie kompromisowe między naszymi potrzebami, a interesem ubezpieczyciela. W większości przypadków będzie to polegało na wynajęciu pojazdu podobnej klasy jak nasz oryginalny samochód. Jeżeli jeździliśmy Polonezem, wybór Jaguara nie będzie więc najlepszym rozwiązaniem.
Dalej – warto wybrać auto nie tylko tej samej klasy, ale i kategorii. Fakt, że uszkodziliśmy nowoczesnego dostawczaka wartego kilkaset tysięcy, nie usprawiedliwi wyboru Mercedesa klasy premium, nawet, jeżeli ich ceny byłyby zbliżone.
Tym samym, jeżeli zależy nam na wynajmie nowego, sportowego auta, co do zasady, auto, które zostało uszkodzone również powinno być nowym, sportowym autem. Fakt, że jeździmy takim autem tylko do pracy, albo fakt, że moglibyśmy pojechać do pracy autobusem, nie obliguje nas bowiem do konieczności zmiany własnych preferencji, chociażby z powodu, że auto to nie tylko środek transportu, ale również narzędzie, przy pomocy którego cześć osób komunikuje swój status – a również ten element musi być brany pod uwagę przy analizie, wynajem jakiego pojazdu zastępczego jest dopuszczalny.
No dobrze, a co w sytuacji, w której jednak poniesie nas fantazja i jednak, pod wpływem chwili, zdecydujemy się zastąpić naszego 10 letnie auto ze średniej półki cenowej błyszczącym, pachnącym nowością i bogactwem autem sportowym. Czy w takim przypadku ubezpieczyciel będzie mógł odmówić nam pokrycia kosztów jego wynajmu? A i owszem. Ale jednocześnie, nie w całości.
Jeżeli doszłoby do sądowego sporu z ubezpieczycielem, to ostatecznie sąd stanąłby na stanowisku, że ubezpieczyciel nie musi pokrywać pełnej kwoty wynajmu pojazdu zastępczego. Ostateczna kwota, która została by pokryta przez ubezpieczyciela stanowiłaby równowartość wynajmu pojazdu z podobnej klasy, jak pojazd uszkodzony. Różnicę między kwotą rzeczywiście poniesioną na wynajem, a wyżej wskazaną kwotą, musielibyśmy pokryć z własnej kieszeni.